VII Bieg „Pamiętaj z Nami 2019”
Rok temu biegłam z Dianą w brzuchu, teraz miało być w wózku. Skończyło się na chceniu, ponieważ Organizator wyraźnie zabronił biegu z dzieckiem w przyczepce. Bardzo nastawiłam się, że pobiegnę z Dianą, pobiegłam, więc sama. I to nawet całkiem nieźle ale najpierw o tym co fajnego jest w tym biegu.
Zalety:
– upamiętnienie obozu koncentracyjnego Płaszów;
– towarzyszące biegi dla dzieci;
– możliwość startu z dzieckiem (ale nie wiem od jakiego wieku);
– pyszne jedzenie, możliwość spróbowania kuchni okupacyjnej;
– warsztaty kulinarne;
– warsztaty artystyczne dla dzieci;
– szybka i sprawna obsługa;
– bieg organizowany w sobotę;
– możliwość posadzenia własnej roślinki, nie sadziłam, więc nie wiem co dokładnie;
– wejściówki do 3 oddziałów MK;
– możliwość rejestracji się jako Dawca Szpiku Kostnego;
– możliwość oddania krwi, to bardziej było skierowane do osób towarzyszących niż biegaczy;
– zbiórka pieniędzy na rzecz ofiar w Jemenie.
Opłata:regulamin znowu znikł… i nie mam pojęcia ile kosztuje bieg dla dzieci. Pamiętam, że ja płaciłam 25 zł a jak wzrastała cena to nie wiem i czy w ogóle wzrastała, też nie jestem pewna. To co wiem, to to, że wszystkie miejsca na bieg zostały wykupione i w biurze zawodów nie było możliwości zapisu.
Moje krótkie podsumowanie VII Biegu Pamiętaj z nami 2019:
Zacznę od tego, że na prawdę byłam rozczarowana tym, że nie mogę biec z córką. Ona tak się cieszy z każdego wyjścia a jak są jeszcze ludzie, coś się dzieje to jest prze szczęśliwa. Może za rok.
W tym roku trasa została nieco zmieniona, nawet lepiej bo na start można było dojść z mety. Jej profil został mniej więcej ten sam, prawie cały czas płasko. Warunki do biegu mieliśmy dobre bo było zimno a słońce schowało się gdzieś za chmurami. Postanowiłam dać z siebie 100% i plan zrealizowałam. Bardzo dobrze mi się biegło, pomimo dużej liczby zawodników i tylko 5 km, nigdzie nie było przymusowych postojów na trasie. Biegło się raczej swobodnie, jakoś tak rozstrzeliliśmy się po całej trasie, że nie było problemów np. z mijaniem.
Przez cały bieg utrzymywałam prawie to samo tempo. Bez problemu mogłam wziąć głęboki oddech co mi ogromnie dodawało energii. W tej chwili nie przypominam sobie abym miała jakiś kryzys. Wiedziałam jakie tempo mam utrzymać i tego się trzymałam. Tradycyjnie też zostawiłam sobie więcej sił na szybszą końcówkę. Jeśli nie jestem w stanie przyspieszyć przed metą jakieś 100m i dalej oznacza to, że nie mam już sił. Tak było na przykład podczas Półmaratonu Marzanny. Jakby mi się za każdym razem tak dobrze biegało jak w tym roku byłoby super.
Jeśli jesteście ciekawi jak było rok temu, post macie tutaj.