Bieganie

Igrzyskowy bieg nocny w Krakowie

To moja druga nocna dycha, którą organizuje ZIS. Pierwszą biegłam bodajże w 2016 roku, zatem wiele lat minęło od mojego pierwszego razu 😉 Co się zmieniło? Co zostało takie samo? Czy fajnie było i polecam te zawody? Wszystkiego dowiecie się z wpisu.

Zacznę nietypowo bo od zmian. Zmieniła się trasa i miejsce startu/mety oraz atmosfera biegu. Start w nocy, z tętniącego życiem Rynku Głównego to jednak coś. Kibice dosłownie nieśli nas swoim dopingiem. Ja przy końcówce osiągałam prędkości o jakich nawet nie marzyłam. O tym jak mi się biegło napiszę standardowo na końcu.

Zalety:
– bieg nocny;
– niesamowita atmosfera;
– sympatyczna obsługa;
– brak spamu czyli ulotek;
– start i meta na krakowskim Rynku;
– tańszy pakiet bez koszulki;
– super kibice na trasie;
– całkiem fajna trasa.

Wady:
– brak posiłku regeneracyjnego;
– wysoka cena za pakiet bez koszulki;
– pakiet nieadekwatny do ceny;
– brak profesjonalnej galerii zdjęć. Jeśli gdzieś jest, proszę o linki.

Posiłek regeneracyjny: brak. Na mecie była rozdawana woda i izotonik.
Opłata: zmienna. Najniższa cena wynosiła 70 zł + 60 zł koszulka, w biurze zawodów trzeba było zapłacić 130 zł + 60 zł za koszulkę.

Warto/nie warto
Start/meta: krakowski Rynek

Trasa: 5,0 Cena: 4,0 Pakiet: 4,0 Atmosfera biegu: 5,0 Medal i koszulka: 4,0
Średnia ocena: 4,4

Moje krótkie podsumowanie biegu:
Zaczęło się źle bo od migreny i porannych wymiotów. Brzmi prawie jakbym była w ciąży ale to nie to. Na szczęście wszystko przeszło.
Wieczorem wyruszyłam na start z mieszanymi uczuciami, jak to będzie. Atmosfera biegu szybko mi się udzieliła, cały Rynek żył zawodami. Mogę wręcz napisać, że mieliśmy darmowy i legalny doping. Atmosfera była niepowtarzalna, dodam do tego jeszcze wspaniałych znajomych i można dosłownie lecieć. I taki właśnie był ten bieg. Nie wiedziałam czego mam się spodziewać, miałam mieszane uczucia. Zupełnie niepotrzebnie. Pogoda dopisała, kibice również, trasa była też ok. Nie wiem jak to zrobiłam ale przebiegłam 10 km szybciej o dokładnie 51 sec. Wyprzedziłam koleżankę, która miała biec przede mną. Tego to już w ogóle nie planowałam. Nie ma co ukrywać, kiedyś biegałam o wiele szybciej, głowa, ciało, jednak pamięta te prędkości i do nich dąży.
Dobra koniec już achów i ochów 😉 Biegło mi się super, brakowało mi takiego ścigania się samej ze sobą. Dawno już nie miałam takich prawdziwych zawodów, w sensie biegania na najwyższych obrotach.

Mój czas ukończenia zawodów na dystansie 10,3 km: 01:08:43

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *