Być rodzicem,  Poradnik wycieczkowiczów

Jak przeżyć z dzieckiem poza domem – cz. VI, zaplanuj wycieczkę i nie zwariuj na niej

Zapewne przeglądając konta na IG, FB, blogi czy strony osób, które podróżują z dziećmi zastanawiacie się jak oni to robią? Zawsze uśmiechnięci na zdjęciach, pełni energii a tyle już przeszli, zdobyli szczytów czy zobaczyli zabytków. No jak oni to robią? Są dwa wyjścia albo dobrze udają na zdjęciach albo dobrze planują. Ja Ci pomogę w opcji numer 2.

Ja z podróżowaniem małym czy dużym jestem związana od zawsze. Pierwszą zagraniczną podróż zaliczyłam w wieku 3 lat do Wiednia. Od zawsze rodzice nas gdzieś zabierali, na wakacje czy jednodniowe wycieczki weekendowe. Potem jeździłam sama lub ze znajomymi. Potrafiliśmy dane miasto zwiedzić od deski do deski, zwiedzając od świtu do nocy. W górach mogłam chodzić po szlakach cały dzień. No właśnie mogłam bo byłam sama a jak są dzieci to już się trochę nasze zwiedzanie czy spędzanie wolnego czasu zmienia. I tym samym zaczynamy punkt pierwszy.

1. Przyzwyczaj się do zmian.
Jeśli tak jak ja wcześniej zwiedzałaś dane miejsce od deski do deski to teraz też zwiedzisz…. ale co najwyżej place zabaw i inne bawialnie. Dziecko będzie miało w nosie podziwianie Bazyliki Sacre Coeur w Paryżu czy Mostu Karola w Pradze. Chyba, że mowa o Praterze w Wiedniu ależ to był szał jak byłam mała. Dzieci zwłaszcza małe, takie jak Diana będą interesować głównie place zabaw i tym podobne. Trzeba znaleźć tu jakiś kompromis z dzieckiem, trochę zwiedzania dla dziecka, trochę dla Ciebie. Pamiętaj, nic nie musisz.

2. Nic nie musisz.
Zanim poleciałam na Maderę, sprawdziłam sobie atrakcje i popatrzyłam co zwiedzały osoby podróżujące tam z dziećmi. No nam nie udało się zwiedzić nawet połowy i co, mam teraz się zabić czy uznać wycieczkę za nieważną? Inspirujmy się innymi ale nie bądźmy tacy sami. Ja urlop na Maderze uważam za jeden z bardziej udanych i na pewno tam wrócę jeszcze nie raz, więc zobaczę co trzeba 😉 Rodzice, którzy zwiedzili tam sporo miejsc mieli nosidełko dla dziecka albo chustę, nie pamiętam dokładnie. My tego nie używamy bo jesteśmy leniwi i tyle. Zatem póki co nie damy rady zwiedzać miejsc, które pod wózek nie są dostosowane.

3. Planuj pod wózek.
Zanim się gdzieś udasz dowiedz się czy dasz radę tam przejechać/przejść/wejść/wjechać wózkiem. Jeśli nosisz dziecko w chuście lub w nosidle to ten problem Cię nie interesuje. Jednak z tego co widzę to jednak rodzin, które wożą dziecko w wózku jest większość. Jeśli planujesz wycieczkę do jakiejś doliny, rezerwatu przyrodniczego pooglądaj wcześniej zdjęcia z tego miejsca. Zobacz jaka jest nawierzchnia. Możesz również zapytać kogoś kto tam był z dzieckiem czy można przejechać wózkiem. Jeśli planujesz wizytę w miejscach typu muzeum, zadzwoń i zapytaj czy z wózkiem tam wejdziesz bez problemu i co najważniejsze czy bez problemu będziesz się tam nim poruszać. Co z tego, że wjedziesz do danego miejsca jak eksponaty będą ciasno ułożone i zamiast skupić się na podziwianiu, to będziesz próbować się między nimi przeciskać i uważać aby nic nie zrzucić.
Nie przerażaj się jednak bo jak mnie obserwujesz to widzisz, że z Dianą czy obecnie Kornelią odwiedzam wiele miejsc i daję radę z wózkiem. Obecnie jest o wiele łatwiej przemieszczać się z dziećmi w wózkach. Owszem Rysów nie zdobędziesz ale jak dziecko podrośnie to kto wie 😉
Przy każdej wycieczce na samym końcu mam rozpisaną organizację miejsca, praktyczne wskazówki oraz piszę czy polecam dla rodzin z dziećmi. Ja takich samych informacji szukam u innych blogerów. Również możesz do nich napisać, większość nie gryzie 😉 A jak ktoś gryzie (niestety są i tacy) to się od nich ucieka jak najdalej.

4. Planuj na miarę możliwości Twoich dzieci.
Znowu będę się powtarzać, nie patrz na innych a tylko inspiruj się. Oglądasz  na FB czy IG piękne rodzinne zdjęcia z wypraw w góry, do lasów, rezerwatów, wycieczek rowerowych, zwiedzania najróżniejszych miejsc i miast. Pamiętaj, że wszystko wygląda pięknie tylko i wyłącznie na zdjęciach i to nie zawsze. Jeśli Twoje dzieci nie są przyzwyczajone do długich spacerów, zwłaszcza po lesie to nie oczekuj, że Twoje dziecko nagle takie polubi. Nie planuj pół dniowego spaceru po lesie bo skończy się to tylko frustracją Twoją i dzieci. Weź je na początek na spacer i pokaż co można robić jeśli nie ma w okolicy placu zabaw. Możecie poszukać grzybów, jagód, jeżyn, szyszek, jaszczurek czy spróbować wypatrzyć na przykład jelenia. Dzieci mogą wziąć rowery, hulajnogi czy rolki. To samo tyczy się wyjścia w góry. Na zdjęciach nie widać ani tego jak strome było podejście lub zejście, nie widać podłoża, nie widać zmęczenia (tego to nawet u wielu biegaczek na zdjęciach nie zobaczycie po treningu), nie widać przechodzonych kilometrów. Jeśli to będzie pierwsza Wasza wycieczka w góry wybierz krótką trasę i w miarę płaską. Jeśli mieszkasz na wsi i marzy Ci się wyjazd do miasta to również nie oczekuj, że dzieci będą zachwycone przez dłuższy czas. Tłok, ruch, kolejki, hałas, zgiełk. Jeśli wybierasz turystyczne miasto jak na przykład Kraków to przygotuj się, że dzieci nie będą biegać luzem bo za chwile stracisz je z oczu i tyle będzie wycieczki. To samo będzie w drugą stronę czyli jedziemy na wieś. Urocze kotki, pieski, kurki, baranki, kaczuszki, tak wdzięcznie wyglądają na zdjęciach. Kot jeśli nie ucieknie przed Twoimi dziećmi to może je podrapać. Taką sytuacje mieliśmy w ten weekend przy restauracji. Siedział piękny kocur i drapał każde dziecko, które chciało go pogłaskać. Mój poprzedni kot uciekał za płot do dziadków za każdym razem gdy odwiedzała nas rodzina z dziećmi. Wracał gdy wyjeżdżali. Pies może w ogóle nie mieć ochoty pozować do zdjęć. To samo tyczy się wszystkich innych zwierząt. I te zwierzęta robią kupy tam gdzie mają ochotę i dzieci mogą w nią wejść albo Ty. Tego oczywiście nie widać na zdjęciach. Polecam na początek wyjazd do mini zoo, które są coraz bardziej popularne. Można karmić zwierzęta, są one przyzwyczajone do ludzi i bardziej chętne do integracji niż kot naszej cioci, który dzieci widzi tylko w TV.

Ten kot chętnie pozował do zdjęć ale nie można go było dotykać.
Dla przeciwwagi ten kot aż prosił się o głaskanie.

5. Planuj co, jak i kiedy zjecie.
Ja zawsze liczę na swoje picie i jedzenie. Chyba, że sprawdzam wcześniej jakąś miejscówkę i jest polecane konkretne miejsce gdzie zjeść. Jeśli jedziecie poza miasto różnie może być z dostępnością nawet sklepu. Aczkolwiek w mieście wszędzie sklepy również nie stoją i mogę podać Ci wiele przykładów z samego Krakowa, gdzie nic nie kupisz. Jeśli udajesz się w miejsce licznie odwiedzane w wysokim sezonie turystycznym licz się z kolejkami i długim oczekiwaniem na jedzenie. My ostatnio mieliśmy niedopieczone zapiekanki, właśnie przez to, że obsługa spieszyła się z ich wydawaniem. Gdyby spędziły więcej czasu w opiekaczu byłyby całkiem smaczne. Ile jedzenia weźmiesz ze sobą zależy od tego jakie macie apetyty oraz na jak długo jedziecie.

6. Planuj top of the top atrakcji.
Wszystkiego nie zobaczysz, wiec wybierz co jest najważniejsze dla Ciebie. Dzieci jeśli nie trzeba to szybko się męczą i nudzą, prawda? Możesz im serwować przerywniki w postaci placu zabaw między kolejnym kościołem, zabytkiem czy muzeum ale i tak długo mogą nie wytrzymać. Jeśli masz taką możliwość podziel zwiedzanie na etapy, na przykład rano i wieczorem albo na dwa lub więcej dni. Dotyczy to głównie zwiedzania na przykład dużych miast czy ogromnych parków rozrywki. Zapytaj również dziecko co ono chce zobaczyć a co nie. U mnie na razie nie ma problemu z Dianą bo ona jest chętna na wszystkie wycieczki. Aczkolwiek często to właśnie ona prowadzi gdzie idziemy w danym miejscu.
Przygotuj się również na to, że nie zwiedzisz wszystkich swoich topowych miejsc. Dziecko może znudzić się szybciej, może się zmęczyć albo pogoda się nagle pogorszy.

7. Planuj do swojego kontekstu. 
Tu będę cytować Olę Budzyńską, jeśli jej nie znasz to szybko nadrób zaległości. Cytat pochodzi z książki “Jak zostać panią swojego czasu. Zarządzanie czasem dla kobiet”. “Podczas planowania bierz pod uwagę to, jaką jesteś osobą, jakie są Twoje emocje, jakie są Twoje doświadczenia, jaka jest Twoja sytuacja rodzinna, a jaka zawodowa. Nazywam to planowaniem w kontekście. (…) Planowanie nie odbywa się w oderwaniu od rzeczywistości, która nas otacza, lecz powinno być z nią spójne. Chodzi o to, żeby realistycznie myśleć o planach.”
Jak to przenieść na planowanie wycieczek? Tak jak opisuję wyżej. Jeśli Twoja rodzina nie lubi gór, rzek, jezior, lasów, muzeów, wsi czy zatłoczonych miejsc nie planuj tam wycieczek a już na pewno nie całodniowych czy całego urlopu. Planuj tak aby każdy znalazł coś dla siebie. A jeśli chcesz rodzinę przekonać do nowych form spędzania wolnego czasu rób to powoli. Może zacznij od pokazania zdjęć czy filmu z danego miejsca?

8. Wyluzuj i nie patrz na innych.
Patrz punkt 2. To ma być Wasz czas wolny, spędzony razem tam gdzie chcecie i jak chcecie. Jeśli chcesz spędzić wolną sobotę w domu to czemu nie? Nie musisz latać z wywieszonym jęzorem bo ktoś gdzieś był i Ty też musisz. Wycieczka ma być przyjemnością a nie jakąś karą. To jest Twoje życie i Twoja rodzina i to Wy macie być szczęśliwi, tak jak chcecie a nie jak pokazuje jakaś Pani/Pan w internecie. Bo ona/on wcale nie musi być szczęśliwa/y, może robią to dla pieniędzy a nie przyjemności. Ja zawsze powtarzam, że nie należy wierzyć internetom. To, że ktoś wrzuca słit focie z rodziną z pięknego miejsca nie znaczy, że było super. Może całą drogę się kłócili, dzieci miały serdecznie dość ale tatuś czy mamusia kazał/a zapozować do zdjęcia to zapozowali i teraz będą ochy i achy. Jeszcze raz powtórzę się aby inspirować się innymi ale nie ślepo od gapić. Szukaj też stron/blogów, kont na FB czy IG, które pokazują spędzanie wolnego czasu podobne do Twojego i Twojego kontekstu. Bo inaczej zwiedza się z małymi dziećmi, inaczej z dziećmi z podstawówki a jeszcze inaczej z młodzieżą. Jeśli w ogóle będą chcieli jeszcze wyjść ze starymi. Nic na siłę.

9. Bawcie się dobrze.
Uśmiechnij się, myśl pozytywnie i będzie wszystko dobrze. Spakuj się dzień wcześniej, przygotuj ubrania i jedzenie aby w dniu wyjazdu skupić się tylko na przyjemnościach. Nie myśl za dużo, pamiętaj, że wszystkiego zaplanować się nie da i że spontany też są fajne 🙂

PS – miej ze sobą gotówkę bo nie wszędzie można płacić kartą. Ja ostatnio nie kupiłam magnesu na lodówkę bo nie miałam gotówki 🙁

Moje poprzednie porady z cyklu: jak przeżyć z dzieckiem:
1. Jak przeżyć z dzieckiem na wsi.
2. Jak przeżyć z dzieckiem w mieście.
3. Jak przeżyć z dzieckiem na wycieczce jednodniowej.
4. Jak przeżyć z dzieckiem w UE.
5. Jak przeżyć z dzieckiem w samolocie.
6. Co jeść w podróży.
7. Torba małej podróżniczki.

Jeśli chcesz zobaczyć wszystkie miejsca odwiedzone przez Dianę i Kornelię obserwuj #diankamałapodróżniczka oraz #kornelamałapodróżniczka. Jeśli podoba Ci się ten wpis poślij go dalej. Dziękuje 🙂 Jak odwiedzasz miejsca z mojego polecenia nie bój się mnie oznaczać na zdjęciach abym mogła je zobaczyć i udostępnić 🙂
Zapraszam do śledzenia mnie na IG (buszuj.po.kraju) oraz FB (buszujpokraju)



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *