Bieganie

Moje bieganie w ciąży – II trymestr

II trymestr pod kątem biegania był pracowity. Wystartowałam w 4 zawodach, w tym w dwóch na 10 km i dwóch na 5 km. O ile na początku trymestru te 10 km nie sprawiły mi większych trudności to już miesiąc później biegło się o wiele ciężej. I też startem w drugiej dyszce zakończyłam swoje bieganie w ciąży. Nie biegam już 5 tygodni i strasznie mi tego brakuje. Jednak żaden inny wysiłek nie zastąpi biegania 😉

Treningów biegowych w II trymestrze nie miałam dużo, mimo to jestem ciągle w dobrej formie. Dlaczego nie biegam tyle co wcześniej? Odpowiedź jest prosta, wracam zbyt zmęczona po pracy. Potrzebuję coraz więcej odpoczynku. Dojazdy do pracy zajmują mi wiele czasu, w sumie tak średnio poza domem spędzam 10 godzin, to dużo. Dochodzą do tego wszystkie inne obowiązki i człowiek pada. Z czegoś musiałam zrezygnować i niestety padło na bieganie. Treningi musiałam ograniczyć. Jednak jak wychodziłam potruchtać czułam się cudownie. Chyba żaden inny sport nie daje mi tyle radości i satysfakcji co bieganie lub marszobiegi.

Tak wyglądałam  na początku drugiego trymestru, brzuszek był jeszcze mały. Jednak z tygodnia na tydzień robił się coraz większy i cięższy. Mimo to bieganie nadal sprawiało mi wiele radości.
Przejdę teraz do moich 4 startów. Najmilej wspominam Bieg z Dystansem dla Małych Serc, relacja tutaj. Obawiałam się go, było strasznie zimno ale atmosfera biegu była jak co roku gorąca. Pamiętam, że w ogóle przerw na marsz nie potrzebowałam, robiłam je z rozsądku.
Najciężej biegło mi się w PuszczaRun (relacja tutaj), miesiąc później. Wydaje mi się, że głównie ze względu na to, że dzień wcześniej miałam start na 5 km. Organizm nie zdążył się zregenerować a do tego było zbyt ciepło na komfortowe bieganie.
Od tamtej pory nie biegałam w ogóle. Pani ginekolog, która prowadzi moją ciąże odradza tego typu aktywność w zamian mam robić typowe treningi dla kobiet w ciąży ale jakoś one mnie nużą… O tym co ćwiczę, a raczej z kim będzie osobny post.

Podsumowując mój II trymestr bieganie było super. Pomimo, że musiałam wplatać marsz to nadal sprawiało mi wiele radości. Teraz nogi regenerują się. Sądzę, że na dobre mi to wyjdzie, ponieważ przez te kilka lat jak biegam nigdy nie robiłam dłuższej przerwy od biegania. Nie myślcie czasem, że spoczęłam na laurach. Nadal sporo maszeruję, średnio robię 5 km, 5 razy w tygodniu. Na więcej obecnie nie mam sił, po powrocie z pracy. Sadzę, że gdy pójdę na L4 to z nawet z nudów będę wykonywała więcej ćwiczeń niż dotychczas i będę mniej zmęczona 😉
Tak w ogóle to Pani ginekolog powiedziała że do 34 tygodnia mam się oszczędzać a potem mogę wszystko, szkoda tylko, że po tym czasie będę się już tylko toczyć.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *