Bieganie

Biegać zwiedzać

Jeśli mnie obserwujesz od jakiegoś czasu to już wiesz, że na każdy dłuższy wyjazd zabieram buty oraz ciuchy biegowe. Bieganie uzależnia i nie da się tego ukryć. A co jeśli połączyć przyjemne z pożytecznym i na wycieczce zwiedzać biegając?

Pewnie teraz się zastanawiasz o co tej Kaśce chodzi? Przecież jedną z idei, która przyświeca wyjazdom poza miejsce naszego zamieszkania jest właśnie zwiedzanie. Jednak moje zwiedzanie z rodziną różni się od tego gdy wybieram się sama pobiegać. Z rodziną zazwyczaj chodzimy tam gdzie przewodnik wskaże drogę. Oczywiście nie zawsze bo ja lubię schodzić z utartych traktów i zobaczyć coś więcej niż główne atrakcje, które nie zawsze są warte uwagi. Gdy wychodzę biegać zawsze wybieram trasę nieznaną. Oczywiście wiem mniej więcej gdzie pobiegnę ale zbaczam z głównych dróg. Zazwyczaj biegam wedle dwóch planów.
 
Pierwszy mój plan na biegowe zwiedzanie to… brak jego planu. Po prostu wychodzę z hotelu/domu/pensjonatu, wybieram kierunek i lecę. Nie wiem zazwyczaj gdzie wyląduje i co zobaczę bo biegnę przed siebie skręcając w uliczki, które wydają mi się ciekawe. Czy boję się, że się zgubie? Oczywiście, że nie bo mam naładowaną komórkę ze sobą z dostępem do internetu i GPS’em. Teraz to zabrzmiałam mega pro jakbym miała biec po lasach Amazonii czy Sacharze gdzie zgubienie się oznaczałoby walkę o przetrwanie. W obecnych czasach rzeczywiście komórka ułatwia życie i trudno się zgubić. Zegarki też posiadają nawigację i mają funkcję powrotu do miejsca startu. Tak swoją drogą to muszę sobie sprawdzić tą opcje w swoim zegarku. 
Kilka lat temu nie było tak dobrze z internetem za granicą, który był strasznie drogi i nie wielu mogło sobie na taki luksus pozwolić. Na przykład ja. I jak wtedy biegałam? Ostrożnie. Najlepiej pobiec 5 km prosto i wrócić po tej samej trasie. Ale co zrobić jak nas zaciekawi coś w uliczce na prawo a potem na lewo i znowu w lewo a potem już nie wiemy sami gdzie jesteśmy?! Za każdym razem gdy schodziłam z mojej głównej drogi starałam się zawsze wiedzieć w którym kierunku ona jest aby móc spokojnie wrócić. Zapamiętywałam również charakterystyczne miejsca jak pomnik, tory kolejowe, jakiś sklep, muzeum. W mieście takie bieganie to łatwizna, tym bardziej, że zawsze można kogoś zapytać o drogę.
Gorzej będzie w lesie czy na odludziu. Tutaj to mi nawet mapa i GPS nie pomoże. Totalnie nie mam orientacji co pokazują tegoroczne wakacje w Turawie. Poszłam w las, potem w lewo, prawo etc. i nagle nie wiedziałam gdzie jestem i gdzie mam iść i nawet Google maps nie pomagało. Oczywiście trafiłam do punktu wyjścia ale musiałam się sporo namyśleć jak mam trafić. Mogłam iść na łatwiznę i wrócić tą samą drogą ale to byłoby za łatwe.
 
Jezioro Turawskie

 

 
Drugi mój sposób biegania i zwiedzania to bieg na azymut. Idealnie się to sprawdzało podczas pobytu na Maderze, po prostu wybieram sobie szczyt, który widziałam z hotelu i heja w górę. Tutaj już pomoc Google maps bardzo się przydała bo biegłam do konkretnego celu a w górę prowadzi jak wiadomo wiele dróg i nie koniecznie tam gdzie my chcemy. Jak ktoś oglądał moje story z Madery to widział jakie punkty sobie wybieram, i moją drogę do nich. Jeśli chcecie zobaczyć mnóstwo pięknych zdjęć z Madery to zapraszam na mój Instagram do relacji wyróżnionych: Madera i Madera 2. Wracając do tematu posta to w mieście też możecie sobie wyznaczać taki azymut. Może to być jedna z głównych atrakcji ale biegniemy bocznymi drogami. W sumie w każdym miejscu gdzie jesteśmy możemy wybierać sobie dowolne punkty do których biegniemy. Ostrożna byłabym w górach, tam poruszamy się tylko po wyznaczonych szlakach a i zanim się na nie wybierzemy mierzmy siły na zamiary.Powoli kończąc temat napiszę gdzie udało mi się pobiegać. Będą to obrzeża Paryża, Funchal (Madera), Kassel (Niemcy), Berlin, Turawa. Nie podaję tutaj miejsc z zawodów biegowych bo zawody to wiadomo po trasie i tu nie ma czasu na zwiedzanie. Aczkolwiek jak biegałam po górach to widoki bywały cudne i zwalniało się na chwilę 😉


Madera
Czy udało mi się zobaczyć coś ekstra? W Kassel i Paryżu nie. Do Kassel jeżdżę do rodziny, więc powiedzmy, że jako tako znam to miasto i mogę sobie pozwolić na bieganie po polach. Paryż też zwiedzaliśmy z mapą a że mieszkaliśmy na obrzeżach to tam właśnie biegałam. W Berlinie za to widziałam genialną starą, dymiącą lokomotywę, która ruszała i gdzieś sobie jechała. Nie tylko ja się nią zachwycałam bo wielu biegaczy i przechodniów się zatrzymało na wiadukcie i ją obserwowało. Jak powoli rusza i się rozpędza, świetny widok. I tu biegałam bez celu i przez przypadek trafiłam w to miejsce i jeszcze o odpowiedniej porze. W Berlinie nie było dużo czasu na bieganie bo dużo zwiedzaliśmy i przyjechaliśmy kibicować maratończykom. Przebiec tam maraton to coś wspaniałego. Najwięcej takich ochów i achów było na Maderze. Tam zwiedzanie mieliśmy ograniczone ze względu na małe dziecko, więc sama sobie je organizowałam gdy Diana spała. Nie miałam zatem sporo czasu ale wystarczyło. Najlepsze widoki były oczywiście z tych szczytów. Aby było jasne ja nie biegałam dosłownie po górach, owszem tam są ale i cała Madera to jedna wielka góra. Umęczyłam się tam co nie miara bo bieganie pod takie wzniesienia w upał to nic lekkiego ale widoki i satysfakcja wszystko rekompensowały.
 
O czym musimy pamiętać gdy chcemy sobie pobiegać na wakacjach za granicą? Ubiór adekwatny do warunków atmosferycznych czy klimatu danego miejsca. Zawsze miejmy ze sobą wodę, baton energetyczny lub inną przekąskę i trochę drobnych (tu pragnę podkreślić, że NIE KARTĘ bo nie w każdym miejscu nią zapłacimy). Rzeczą konieczną, którą macie mieć ze sobą jest na pewno naładowana komórka. No czym zrobicie piękne selfiaczki i widoczki na fejsbunia? A tak na poważnie to może Wam się coś stać i będziecie potrzebować wezwać pomoc, możecie się zgubić. Możecie stwierdzić, że jest tak super, że zamiast 5 km zrobicie 15 km i przydałoby się kogoś zawiadomić że Was dłużej nie będzie.
Tego chyba nie muszę pisać ale napiszę, pamiętajcie, że nie wszystkie miejsca są przyjazne dla turystów a niektóre dla kobiet. Podejmując decyzję o bieganiu weźcie to pod uwagę.
Już na sam koniec to biegaczy zachęcam do biegania na wakacjach bo świat biegacza wygląda jakoś tak inaczej niż zwykłego śmiertelnika 😉

Kassel
Kassel

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *